wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 5

-Ja naprawdę nie potrafię być czyjąś. Ty jesteś świetnym chłopakiem, ale zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. - wydusiłam ze łzami w oczach.
-Ale jeśli nie możesz być moja to chociaż niech ja będę Twój. - widzę w jego oczach determinację.
-Nie, ja tego nie chcę !
-W takim razie bądź pewna, że ja tak łatwo się nie poddam. - odepchnął mnie od siebie i wyszedł z domu.
I co ja mam teraz zrobić ? Nie wypada zostawić otwartego domu więc muszę tutaj zostać. Pełna smutku i żalu włączyłam telewizor.
* 6 godzin później *
-Oho, wróciłeś. - uśmiechnęłam się do Louisa, który właśnie wszedł do domu.
-Nie wiedziałem, że jeszcze tutaj będziesz. - powiedział niewyraźnie.
-Czy Ty się upiłeś ?! - krzyknęłam.
-Nie krzycz na mnie złotko. Musiałem coś ze sobą zrobić, a najbliżej był pub. - wydąkał. 
-Myślę, że najlepiej będzie jak pójdziesz spać.
-Kiedy ja nie jestem śpiący. Mam ochotę na Ciebie. - boję się.
-Louis, proszę idź na górę.
-Nie ma mowy, nie będziesz mi rozkazywać w moim własnym domu. - podszedł do mnie i objął w talii.
-Proszę, puść mnie. - miałam łzy w oczach, nie wiem co może się stać.
Całkowicie zignorował moją prośbę. Zaczął mnie dotykać. Nie miałam gdzie uciec. W pewnym momencie wziął mnie na ręce i zaniósł na górę. Rozpłakałam się.
-Nie płacz złotko, idziemy spać.
Nie wiem co mam o tym myśleć. Mówi prawdę czy chce mnie tylko uspokoić ?
-Miłych snów. - uśmiechnął się.
Położył mnie na łózko i przykrył przyjemnie ciepłą kołdrą. Myślałam, że opuści pokój, ale on zdjął ubranie, pozostawiając na sobie tylko bokserki. Ułożył się koło mnie i przytulając zasnął. Leżałam chwilę rozmyślając o dzisiejszym dniu, ale wreszcie i mnie zmożył sen.
Rano obudziły mnie wibracje telefonu. Nie mojego, a Louisa. Tommo spał, więc postanowiłam odebrać.
* Rozmowa telefoniczna *
-Hej Louis ! Tutaj Liam. - odezwał się głos w słuchawce.
-Przepra... - nie zdążyłam dokończyć, a chłopak kontynuował.
-Wczoraj zarobiliśmy sporo kasy. Musisz przyjść na 15 do pubu. Tam omówimy następne występy. Do zobaczenia !
-Ale to nie Lou ... - rozłączył się.
* Koniec rozmowy *
Kiedy odwróciłam głowę zobaczyłam obudzonego Louisa. Nie był zadowolony, że rozmawiałam przez jego komórkę.
-Co Ty do cholery robisz ?
-Wybacz, ale spałeś. Postanowiłam odebrać, ale ten koleś nie pozwolił mi dojść do słowa.
-Co mówił ?
-Przedstawił się jako Liam. Mówił, że zarobiliście sporo kasy i o 15 masz być w pubie. Omówicie jakieś występy.
-Dobrze, ale nigdy więcej nie odbieraj mojego telefonu. 
-Okey, ale gdzie zarobiliście tą kasę ? O jakie występy chodzi ?
-Wydaje mi się, że to nie Twoja sprawa.
-No, ale jeżeli chcesz o mnie walczyć to mógłbyś wytłumaczyć chociaż o co chodzi.
-Nie chcę. - odburknął i poszedł do łazienki. Zrobiłam to samo co on. Ubrałam się w rurki i koszulę. Dobrze, że czasem mam jakieś ciuchy w torbie. Myślę jednak, że tą noc powinnam spędzić u siebie. Ubrałam buty i po cichu opuściłam dom Louisa.

---------------------------------------------------------
Tym razem dłuższy :) Liczę na komentarze ;3                 

3 komentarze:

Każdy komentarz do dla mnie zachęta do dalszej pracy :)